12 maja 2013

Rozdział 19 /cz.III/

          Źle, źle, źle! Och, nie jest źle, jest okropnie! Gdyby czas można było cofnąć... Ale niestety nie ma takiej możliwości. Szkoda. Siedzenie przywiązanym do pełnej drzazg beli, z osobą, której  się prawie nie zna i to na dodatek z zaklejonymi kończynami wcale nie jest przyjemne.
          Pierwszy ocknął się Alek. Oddychał ciężko i nawet najmniejsze światło powodowało, że jego oczy się zamykały.
Chłopak z trudem rozejrzał się po pomieszczeniu. Było tu brudno, zimno i mokro. Pod niewielkim okienkiem znajdującym się na drugim końcu tej nory, siedziało czterech mężczyzn o zbójeckich gębach. Najwyraźniej coś obmawiali. Obok nich leżała otwarta walizka w której znajdowało się kilka butelek najtańszego alkoholu oraz cała masa przemokłych szmat (trudno to nazwać ubraniami). Na ten widok Alek skrzywił się z niesmakiem. Nagle poczuł, że coś za nim się poruszyło i że to coś było bardzo blisko niego. A tym czymś była dziewczyna o rzadko w Polsce spotykanym imieniu- Leona.
Jak mógł o niej zapomnieć! Ha, i właśnie to znaczy brać odpowiedzialność za dziewczynę, której się prawie nie zna... Och!
- Halo, słyszysz mnie?- szepnął Alek w stronę Leony. W odpowiedzi usłyszał ciszę, lecz chwilę potem dziewczyna znów się poruszyła i jednocześnie się ocknęła.
- Teraz mnie słyszysz?- spytał ponownie.
- Terazzz tooo tttakkk... Zzzimno tttu; źźźle mmmi, a mmmówiiiłeś, że bbbędzie dobbbrze! Niennnawidzę cięęę!- krzyknęła Leona, co spowodowało nagłą interwencję bandytów. Wielki mężczyzna (jako najagresywniejszy z tej całej bandy) gwałtownie wstał z krzesła i ruszył w stronę porwanych dzieci.
- A wam to się już od tego siedzenia we łbach popieprzyło? Cicho być, bo jak nie to psami poszczuję!!!- krzyknął wielki mężczyzna, na co inny podnosząc rękę odpowiedział mu następująco:
- Ależ Marku! Spokojnie, nie ma się co denerwować. Niech sobie gadają, przecież zostało im tylko parę godzin życia... Pamiętaj, spokojnie!- usłyszawszy wypowiedź tego faceta, Alek i Leona wystraszyli się jak nigdy w życiu. Nie spodziewali się, że ci mężczyźni mogą ich zabić 'od tak' i to za parę godzin! Na co im potrzebne trupy piętnastolatków?! Na zrobienie strachów na wróble?
Zdruzgotani tym, co przed chwilą usłyszeli, zaczęli poważnie myśleć. A myślenie w tym momencie było niezwykle trudną czynnością!...
         Trzeba działać tu i teraz. Ale nie bezmyślnie. Ważne jest, by siedzący przy stole mężczyźni nic nie zobaczyli. Hm, tylko jak?!...
Alek zdawał sobie sprawę z tego, że Leona nic mądrego raczej nie wymyśli. Ta dziewczyna działa zbyt gwałtownie, zbyt pochopnie. Posłuchanie się jej groziłoby śmiercią natychmiastową-pomyślał. Ale się pomylił. W głowie Leony tworzył się plan. I to wcale nie taki zły, jakby się po tej 'zbyt gwałtownej i pochopnej' dziewczynie mogło spodziewać.
- AAAAAAAAAAA!- krzyknęła nagle Leona, co spowodowało, że mężczyźni (o dziwo wszyscy) wstali i podbiegli do dziewczyny powoli wyciągając schowane w kieszeniach pistolety. Lecz ona była sprytniejsza. Pomimo bólu, który nadal czuła, wyciągnęła (tak jak bandyci: z kieszeni) gaz pieprzowy i zaczęła nim psikać po oczach wrogów. Zdziwieni zachowaniem dziewczyna mężczyźni zaczęli kaszleć i wrzeszczeć wniebogłosy.
- Ha i dobrze im tam! Alek, wiejemy!- krzyknęła Leona wołając tym samym jej towarzysza, który patrzył z niedowierzaniem na tą całą sytuację. Gdy zdyszani oddalili się jak najdalej to było możliwe, ze zmęczenia padli na ziemię ciesząc się, że żyją. Tak, że żyją. Może i brzmi to dość paradoksalnie, ale tak było.
- Ej, Leona, skąd ty masz gaz pieprzowy?- spytał Alek- Tylko nie mów, że u ciebie w domu się tego używa...
- Znalazłam w aucie tych bandziorów. A co? Myślałeś, że to moje?
- Nie, nie, skądże...- choć chłopak zaprzeczył, to tak naprawdę, myślał inaczej.
- Ehe... dobra, co teraz robimy? Jesteśmy na jakimś 'angielskim' pustkowiu bez żadnej mapy, ani niczego w tym stylu! Teraz zostaje nam tylko głodówka i śmierć z zimna. Haha.- zaśmiała się sucho dziewczyna, w której nadal żyły wydarzenia z ostatniego czasu.
- Nie jest aż tak źle. Wiem, którędy jest do miasta. Za mną.- mówiąc to chłopak obrócił się napięcie i długim krokiem zaczął podążać w kierunku południowym.
          Nagle zrobiło się niezwykle (jak na zimę) ciepło. Zasłonięte dotychczas chmurami niebo ukazało swój błękit, a brudny śnieg jakby 'zbielał'. Robiło się pięknie!
I chociaż jeszcze nie tak dawno (może 15 minut temu?) było okropnie, teraz rozpogodzone niebiosa zaczęły 'pocieszać' zagubioną dwójkę.
- Na pewno wiesz, gdzie idziesz?- spytała podejrzliwie Leona- Bo coś mi się wydaje, że znowu pakujesz nas w kłopoty...
- Nie pakuję. Ja po prostu staram się dotrzeć jak najszybciej do miasta i przy okazji dowiedzieć się czegoś o tych facetach. Nie wyglądają mi na mafię. Wg mnie to 'miejscowi rabusie' czający się na majątek Grant'ów bez żadnego planu. Lecz ich szef, to ktoś zupełnie inny. To ktoś, kto nie drze japy z byle powodu i nie strzela do ludzi 'od tak'. On umie zabić kilkoma, nawet nie głośnymi słowami bez użycia przemocy, chyba, że za słowo przemoc uważasz śmierć głodową. I właśnie o nim chcę się dowiedzieć jak najwięcej.
- No, ale po co o nim, skoro to ci 'miejscy rabusie' zabili i szantażowali Honoratę?
- Bo to on za wszystkim stoi.
- Z tego co powiedziałeś, wynika, że ten cały szef nie przekazał swym podwładnym żadnego planu działania. Wyznaczył im tylko cel. Czemu? Przecież, gdyby im powiedział jak mają postępować, już dawno zdobyliby to, co zdobyć chcą.
- Dobrze rozumujesz, lecz ich szef jest cholernie sprytny i przebiegły. Nie powierzył swoim podwładnym żadnego planu, ponieważ, gdyby namierzyła ich policja, on mógłby się ich najzwyczajniej w świecie wyprzeć, a gliny nie miałyby żadnego dowodu na jego współpracę z tymi facetami, no chyba, że wystarczyłyby im nic nie warte słowa 'miejscowych rabusiów'. I wiesz, co by się wtedy stało? 'Miejscowych rabusiów' posadziliby za kratki, natomiast ich szefa-nie-szefa jeszcze odznaczyli by orderem, za to, że się nie poddał presji bandytów!
- Aaa, i wtedy ten szef mógłby nadal prowadzić swą nielegalną działalność?...- spytała Leona porcjując sobie pytanie za pomocą gestykulacji.
- Tak.
- No dobrze, a jaka jest w tym twoja rola?
- Moją rolą jest udowodnienie winy szefa tej bandy. Gdybym teraz powiedział policji, że to wszystko wina jednego mężczyzny, który by się zapewne wszystkiego wyparł, wyśmialiby mnie i odesłali z poczuciem przegranej do domu.
- Rozumiem. A jak chcesz udowodnić jego winę?... Bo wiesz, to może się okazać niewykonalnym wyzwaniem...
- Nie ma rzeczy niewykonalnych, Leono. Ja po prostu nakręcę filmik podczas, gdy i bandyci, i ich szef będą ze sobą rozmawiać. Szczerze mówiąc, to ... (nie obraź się), ale popsułaś mój plan. Gdybyśmy zostali w tej piwnicy miałbym wielkie szanse na nakręcenie moją mini-kamerką filmu, tak bardzo mi potrzebnego...
- Jak śmiesz! Nie słyszałeś, co mówili ci bandyci!? Że nas zabiją! Powinieneś mi na kolanach dziękować, za to, że nas wyratowałam!
- Ej, spokojnie, nie drzyj się! Nikt ci nie kazał nas ratować. Gdyby to było potrzebne, sam bym to zrobił. Ci pseudo bandyci tylko nas tak straszyli.- to, co Leona przed chwilą usłyszała, wstrząsnęło nią jeszcze bardziej niż zachowanie 'miejscowych rabusiów'. Zdenerwowała się i to nie na żarty.
- Skoro tak, to ja sobie pójdę sama! Nie jestem ci wcale potrzebna!!!- mówiąc to, dziewczyna pokazała Alkowi środkowy palec, po czym gwałtownie się obróciła i pobiegła przed siebie.
- Leona, no! Stój!- krzyknął w ślad za dziewczyną Alek.- Ach, Leona! Jeszcze się zgubisz i co? I będę cię musiał szukać po całym Londynie! Zostań!



_______________________________________________
Znowu długo czekaliście, och, przepraszam, ale nie umiem wyrobić się z tym wszystkim! A tym bardziej, że robi się coraz cieplej i coraz bliżej do wakacji, nic mi się nie chce robić ^^.
Zauważyliście nowy szablon? Bardzo mi się podoba!

Pozdrawiam, Róża ;)





4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz, czekam na dalsze rozdziały. :)
    Jeśli możesz to zajrzyj do nas i zostaw jakiś ślad.
    http://an-and-nat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie, super, świetnie. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Zapraszam do mnie http://zycieodzeradobloggera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny blog. masz bardzo dobrze rozwinięty styl pisarski .
    co do wyglądu .. podoba mi się, i chociaż jest trochę
    skromny to nic nie zmieniaj. : )))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały blog, a szczególnie wszystkie posty . Ze względu na to że masz aż tak zajebisty wygląd i styl prowadzenia bloga to ja go obserwuję ;)
    Liczę na rewanż rzecz jasna ;)
    http://vicky-glamour.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))