9 czerwca 2013

Rozdział 21, cz. I

        Ale że tak po prostu? On? Alek? Duch Romea go pewnie nawiedził, bo to do Alka wcale, a wcale nie podobne! Alek to chłopak szczery do bólu, dążący do celu za wszelką cenę, nieprzejmujący się zdaniem ludzi, może lekko sarkastyczny, czasami umiejący być miłym, ale na pewno nie romantycznym! Spodziewanie się pocałunku lub nawet delikatnego cmoknięcia, byłoby równoważne z zamieszkaniem na Słońcu. No, ale jednak cuda się zdarzają. Och, jakże miło by było, gdyby 'cud pocałunku Alka' się powtórzył. Mmm. Jego ciepłe wargi muskające zmarznięte i spierzchnięte usta Leony po raz drugi...
Romantyczne rozmyślania Leony, gwałtownie przerwał jeden, krótki strzał.
- Oho, przypomniało się facetom, że uciekliśmy!- warknął Alek.- Leona, nie rozglądaj się, tylko uciekaj!!!
Lecz niestety było za późno. Jeden, krótki strzał okazał się być bardzo celny- trafił Leonę w nogę. Już od razu z rany poleciała ciepła i ciemnoczerwona krew, która zapaskudziła spodnie dziewczyny.
Leonie zakręciło się w głowie. Gdy spojrzała do góry, ujrzała tylko wielką kremową plamę z dwoma mniejszymi, ciemnobrązowymi.
- Aaał...- zawyła cieniutko Leona, jednocześnie wydając swój ostatni dźwięk w tym dniu. Już nie wiedziała co się dzieje, zemdlała.
- No i coś ty zrobił?! A jeśli ona wiedziała coś ważnego?! Pięknie! Jeszcze na dodatek pozwoliłeś im uciec, padalcu! Obudź ją i to już, bo jak nie, to sobie popamiętasz!- krzyknął wściekły, wielki mężczyzna do innego, na co ten się oburzył i zaczął uderzać dziewczynę po twarzy, by się wybudziła.
          Alek musiał coś zrobić. Po prostu, tak czuł- czuł chęć działania. Choć ta chęć była bardzo ryzykowna, on jednak spróbował. By nie robić zamieszania, nie udał się w stronę leżącej Leony, przy której klęczał bandyta, tylko w stronę wielkiego mężczyzny obok, którego położony był naładowany pistolet. Chłopak niezauważalnie go chwycił i wycelował w wielkiego mężczyznę, tak, by go nie zabić, tylko unieruchomić na jakiś czas. To samo zrobił z drugim facetem, klęczącym przy Leonie.
- Halo, Leona, słyszysz mnie?!- krzyknął do dziewczyny Alek, lecz ta nie odpowiadała.- Halo? Błagam, powiedz coś!
Zmartwiony i wystraszony chłopak nie wiedział, co ma robić. Do miasta było jakieś 15 kilometrów, a to o wiele za dużo, by przenieść tam dziewczynę. Boże, Boże!
Nagle w głowie chłopaka zaświeciło światełko. Zauważył stojące z zagajniku auto- pewnie z kluczami w stacyjce, bo świeciły się w nim światła.
Od razu podbiegł do Leony, wziął ją na ręce, po czym położył na tylnych siedzeniach w aucie i przykrył leżącym obok kocem. On sam zaś wcielił się w kierowcę i chociaż miał 15 lat uruchomił samochód, po czym pojechał w kierunku miasta. Postanowił, że zostawi samochód na przedmieściach, tak, by nikt go w nim nie zobaczył i co najważniejsze, by nie złapała go policja.
I pojechali...







_________________________________
Dzisiejszy rozdział króciutki, bo pisałam go na szybko. Mam mało czasu; muszę popoprawiać oceny i napisać dwa sprawdziany na których mnie nie było. Boooże ;_;

A tak w ogóle, chciałabym was zaprosić na nowo otwartego bloga mojej ,,realnej'', młodszej koleżanki Renaty- reeneey.blogspot.com
Dziewczyna dopiero co zaczyna, a wspomnę, że pięknie rysuje, więc czytajcie, obserwujcie, komentujcie! xD


6 komentarzy:

  1. Super nareszcie szkoda, że taki króciutki, ale lepszy ten niż żaden. Uwielbiam cię :*

    OdpowiedzUsuń
  2. BŁAGAM, błagam, błagam : pisz dalej, bo tak mnie wciągnełaś, ze nie będę mogła spać! ;)To...kiedy następny rozdział...?
    Angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko loko. Postaram się w ciągu tego tygodnia napisać i w weekend dodać ☺
      Lika Natia

      Usuń
  3. Czy ty mnie torturujesz ? Wiesz jak kocham twojego bloga i wchodzę ciągle, a tu nic weź w końcu coś dodaj

    OdpowiedzUsuń
  4. Upsus na upsusie, zapomniałam dodać posta xD
    Już się biorę do pracy- spoko-loko :D.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))