7 kwietnia 2013

Rozdział 19 /cz.I/

          Zaczęło się. A Leona o tym nie miała najmniejszego pojęcia! Zresztą, z tego miejsca nie mogła nic podejrzewać. No bo przecież wszystko było w porządku! I nawet słońce się świeciło, powodując, że śnieg zaczął się iskrzyć, jakby był z cukru. Było tak ładnie, tak biało. Aż chciało się rzucić w te zaspy i wytarzać ja jakiś szczeniak. Ale Leona tak nie zrobiła, choć z całej siły tego pragnęła. Ale nie uczyniła tego, bo po prostu nie wypadało.
          Szli oświetloną przez słońce ulicą, mijając typowo angielskie kamienice wykonane przeważnie z czerwonej cegły. Niemalże w każdym oknie siedziała jakaś babcia, wyglądająca chyłkiem zza firanki, jakby kogoś śledziła i myślała, że jej nie widać. Od tego 'widoku' Leona aż zachichotała.
- Z czego się śmiejesz?- spytał drętwo Alek, spekulując, co mogło dziewczynę tak rozśmieszyć.
- Popatrz w prawo. Palcem ci nie pokażę, bo się oburzą.
- Kto się oburzy?
- No popatrz w prawo! W okna!
- Aaa.. - powiedział Alek uśmiechając się i (jak to miał w zwyczaju) kręcąc głową.
Po przejściu prawie 2- kilometrowej ulicy, Alek z Leoną znaleźli się w nieprzyjemnym miejscu, a mianowicie w straszącym nagimi drzewami zakątku opustoszałego osiedla. Stało tu mnóstwo zardzewiałych i wybrakowanych samochodów oraz budynków z powybijanymi oknami. Jedyną rzeczą, która nie pasowała do tego otoczenia, był lśniący, pewnie ledwo co wyczyszczony, czarny pick-up toyoty. Przez zaparowane okna widać w nim było tylko delikatny zarys kilku postaci- najprawdopodobniej mężczyzn. Alek od razu chciał podejść bliżej i obejrzeć wszystko dokładniej, lecz Leona mu nie pozwoliła (jak to często bywa u dziewczyn, po prostu bała się o swego towarzysza). Chłopak popatrzył się na nią z wielkim wyrzutem, lecz ta odwróciła głowę i ruszyła w kierunku podupadłego muru. Alek poszedł za nią, no bo cóż miał innego zrobić? Kiedy znaleźli się przy górce cegieł, która kiedyś była murem, Leona oznajmiła, że z tego miejsca będzie lepiej i bezpieczniej obserwować. To co powiedziała, okazało się później 100% prawdą.
Po jakichś 10 minutach, mężczyźni siedzący w aucie wyszli z niego uśmiechając się szyderczo. Najwyższy i najlepiej z nich zbudowany, trzymał w ręku zgrabną, brązową walizeczkę z jakąś nalepką na rączce. Nagle zwołał do siebie wszystkich innych i szepnął im coś, na co oni skinęli głowami, po czym oblepili błotem tablice rejestracyjne pick-up'a toyoty.
- No!- zakrzyknął najwyższy facet- Ale wrobiłem Mackie'ego i Tommy'iego! Haha, co za pajace! Pojechali aż do Polski, bo zażyczyłem sobie jaszczurki! Dobra, chłopaki, jedziemy do Grant'ów. Trzeba tego starego dziada załatwić. No już!!! Na co do cholery czekacie, co!? Ruszamy, bo jeszcze ktoś nas zauważy!- mówiąc to, cała banda facetów (było ich 5), wsiadła do samochodu i ruszyła w kierunku 2-kilometrowej ulicy z babciami w oknach.
- Boże, to bandyci! Ja stąd zwiewam! Słyszałeś, co powiedział ten największy? ,,Trzeba załatwić starego dziada''!!!- pisnęła wystraszona nie na żarty Leona.
- Spoookojnie! Nie ma się czego bać! Jak się będziemy tak chować, to nic nam nie zrobią.
- Ehe, na pewno... -odburknęła zła tym, że tu jest Leona.
- Wiem gdzie pojechali. Rodzina Grant'ów mieszka za parkiem, w wielkiej willi przy rzeczce. To niedaleko stąd. Idziemy!
- CO!? Do tych bandytów!? NIE!!!- wrzasnęła na całe gardło, popadając w histerię.- Ja się śmierci do rąk nie pcham!
- Co by ci się mogło stać? Na nic im nie jesteś potrzebna. Nie panikuj, idziemy.
- Ale jak coś mi się stanie, to powiem Lisowskiej, że to tylko twoja wina!
- Okeeej. Chodź już.- po tych słowaach udobruchana dziewczyna ruszyła za Alkiem.
Chłopak mówił, że posiadłość Grant'ów jest niedaleko, lecz tak naprawdę aby do niej dojść, trzeba było wędrować półtora godziny przez zabłocone drogi i dróżki Londynu. A wspomnę, że pogoda z chwili na chwilę robiła się coraz gorsza: gdy uciekli z hotelu było ciepło i świeciło słońce, a teraz niebo zachmurzyło się do tego stopnia, że nie zostało nawet najmniejszego śladu po tak mocno wcześniej świecącym słońcu.
           Posiadłość Grant'ów była jednym słowem przepiękna! Nieskazitelnie białe ogrodzenie świetnie kontrastowało z błękitnawym kolorem willi i jej ciemnobrązowym dachem. A chociaż była zima, ogród okalający posesję wyglądał naprawdę imponująco!
Bandziory zaparkowały swoje auto przecznicę dalej, pewnie dlatego by nikt ich nie zidentyfikował. Najpierw coś wspólnie obmawiali, a potem każdy z nich poszedł w innym kierunku- tylko wielki i dobrze zbudowany mężczyzna został na miejscu. Po chwili wyciągnął z kieszeni komórkę i zrobił zdjęcie willi Grant'ów.
- Na cóż mu zdjęcie? - pomyślała Leona drapiąc się po głowie.
Długo się nad tym nie zastanawiała, gdyż jej uwagę przyciągnęła inna dziewczyna, starsza od niej, siedząca na krzesełku turystycznym i malująca coś. Gdy tylko ich spojrzenia spotkały się, dziewczyna-malarka wesoło pomachała. Oczywiście Leona odpowiedziała tym samym.
- Szukacie czegoś? Ach, przepraszam, to znaczy sorry! Are you looking for something?- spytała malarka.
- Nie musisz mówić po angielsku! Jesteśmy z Polski!- odkrzyknęła w jej stronę Leona, na co Alek zdenerwował się i powiedział, że przecież 'bandyta' ich może usłyszeć.
- Ooo goście z Polski!- uśmiechnęła się radośnie dziewczyna ze sztalugą- Szukacie czegoś, zgubiliście się? Bo wiecie, tu łatwo zbłądzić.
- Nie.- odburknął wściekły Alek- Leona, idziemy!




__________________________________________
Przepraszam, że długo czekaliście  na ten rozdział i że nie jest on specjalnie długi. Mam w planach zmienić nagłówek, szablon i w ogóle wszystko! x) Może macie jakieś pomysły? :)
A i przypominam, że...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!


Pa! Pa!

2 komentarze:

  1. Super kolejny rozdział dopiero dzisiaj go przeczytałam bo mam krucho z internetem ;) ja uwielbiam czytać twojego blooga zresztą chyba widać no nie xD robi się coraz ciekawiej i intrygująco nie mogę się doczekać dalszej części :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie :D
    Natalia.C ale nie chce mi się logować :I

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))