5 lutego 2013

Rozdział 8

          Nareszcie nastał t e n dzień.
Pewnie dla większości ludzi był to kolejny, nudny i przepełniony pracą dzień.
Lecz dla Leony był ona całkowicie inny.
Był on straszny i zarazem bardzo interesujący.
Miała dość mieszane uczucia co do tej całej wyprawy... Ale oczywiście cała rodzina twierdziła, że wyjazd do Londynu to świetna sprawa i że dziewczyna się tam wiele nauczy, no bo przecież wyjazd ten jest formą wyjazdu integracyjnego.
          Leona obudziła się o 2 w nocy. Nie mogła spać, a kiedy już jej się to udawało przeszywał ją dziwny dreszcz, który zbudziłby nawet umarłego.
Gdy wygrzebała się spod kołdry, poczuła chłód, więc szybko pognała po szlafrok i założyła mięciutkie, futerkowe kapcie z doszytymi króliczymi uszami.
W domu panowała głucha cisza.
Od czasu do czasu dało się usłyszeć wodę płynącą w rurach, ale nic poza tym.
Żeby dojść do kuchni Leona musiała świecić sobie latarką w telefonie. Dziewczyna wyjęła z szafki paluszki i zaczęła jeść. Potem nalała sobie do połowy szklanki wody mineralnej i powłóczyła się do łóżka. Zasnęła na godzinkę, po czym obudziła ją mama.
- Leona! Wstajemy, za godzinę przecież jedziesz!- powiedziała  mama
- Jeszcze chwilkę mamo; całą noc nie mogłam spać i dopiero teraz zasnęłam!- odpowiedziała z grymasem dziewczyna
 - Pośpisz sobie w autokarze! No, idź już do kuchni. Babcia zrobiła ci twoje ulubione kanapki.- uśmiechnęła się mama
- Ehe... pośpię w autokarze na oczach 50 osób. Mowy nie ma!- syknęła pod nosem Leona.
Do pokoju wszedł tato.
- Ileż można czekać! Babcia śniadanie podaje, a ty nie gotowa!- powiedział zirytowany tato- Chyba nie chcesz się spóźnić na autokar?
- Och, dobrze. Już idę.- mówiąc to dziewczyna wdziała kapcie i podreptała do kuchni. Przywitała ją tam babcia.
- No, nareszcie jesteś! Na stole masz już przygotowane kanapki. Która to godzina?- babcia spojrzała na zegarek- Jejku, jejku! Pół godziny! Leoncia, ubieraj się, bo lepiej być wcześniej niż za późno. To sobie zapamiętaj na przyszłość. I jak? Gotowi wszyscy do wymarszu?- spytała.
- Oj mamo. Spokojnie. Daj dziecku porządnie zjeść.- powiedział całkowicie opanowany tato.
- Czy ty zawsze wszystko musisz robić na ostatnią chwilę? Czas ucieka, idziemy!- i tak jak powiedziała, tak zrobiła. Zaczekała jeszcze chwilkę aż Leona się ubierze, po czym zawołała dziadka. Rodzice nie mieli nic do gadania; wzięli toby i walizki dziewczyny i również wyszli.
Na dworze było ciemno, ponuro i chyba zapowiadało się na deszcz.
- Widzisz, miasto za tobą Leonko płakać zaczyna!- powiedział dziadek
- Ojoj..- uśmiechnęła się dziewczyna
- Córciu, dzwoniłam do Karoliny i powiedziała, że wie w którym hotelu się zatrzymujecie. Odwiedzi cię!- oznajmiła ucieszona mama
- Skąd wie gdzie ten hotel?- spytała Leona
- Zaskajpajowałam do niej!- odkrzyknęła babcia- Ten Skype jest niesamowity! Widzisz i słyszysz człowieka, i to jeszcze za d a r m o! I Karolka sobie zobaczyła na satelicie. Ach ten Internet!
          Na placu przed parkiem czekała już nie mała gromadka dzieci (hmm... może bardziej młodzieży) z kilkoma rozmawiającymi ze sobą na przedzie opiekunami. Alek siedział na ławce z głową opartą w pień drzewa. Chyba drzemał. Leona nagle pozazdrościła mu odwagi. Na oczach tylu osób on spał.
- Halo, halo?- krzyknęła nagle kobieta w krótkich czarnych włosach, po czym weszła na niewysoką ławeczkę obok Alka; chłopak natychmiastowo się obudził- UWAGA! CZYTAM TERAZ LISTĘ OBECNOŚCI! JAK KOGOŚ NIE USŁYSZĘ TO WYKREŚLAM!- w tym momencie nauczycielka przeczytała 46 nazwisk, w tym nazwisko Leony- No to moi drodzy jesteśmy w komplecie! Pożegnać się z rodzicami i jedziemy!- kobieta nareszcie zeszła z ławki i poprosiła starego osiłka (był to najwidoczniej kierowca) o wniesienie walizek uczniów do schowka w autokarze.
Całe to zamieszanie trwało jakieś 30 minut.
- PAA!- krzyknęła w stronę rodziny Leona, podczas wchodzenia do autokaru
- KAROLINKA DO CIEBIE ZADZWONI!- wrzasnęła jeszcze na koniec babcia, wybijając się spośród tłumu.
- Nie drzyj mi się pani tak nad uchem, bo ogłuchnę!- oburzyła się kobieta stojąca przy babci- Pani to chyba jest sopranem!
- Jakim sopranem?- babcia również się oburzyła, że tak ją osądzono- Ja jestem kontraltem!
- O Boże! Też mi różnica!- kobieta prychnęła, po czym sobie poszła...



______________________________________________
Zapraszam do komentowania!
Pozdrawiam- Lika♥
         

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))