Mama na uczelni. Tato tak samo. Dziadek ogląda telewizję. Babcia czyta gazetę. Ciocia Bogusia... Właśnie! Trzeba zadzwonić do cioci Bogusi i spytać się czy ferie nadal aktualne. Tylko gdzie notes z numerami... Ostatnio, Leona widziała go na regale przy oknie. O, jest! Leżał sobie na parapecie. Bartek Halik, Basia Skowrońska, (CZEMU RODZICE NIE SPISUJĄ KONTAKTÓW TAK, ŻEBY SZUKAŁO SIĘ ICH NAZWISKAMI!?) Bazylia Nowacka, Bogna Janiak, o, Bogusia Jantar!
- Halo?- odezwał się w słuchawce zawadiacki głos cioci.
- Dzień dobry ciociu...- odezwała się cichutko Leona
- O! Leoncia. I co? Mama wypróbowała tą farbę co jej ostatnio dałam? Ach, ten kolor!
- Eee nie wiem... Chyba jeszcze nie.
- Jak to nie? Taki ładny miedziany kolor! Pewnie mamusia zapomniała, to pamiętaj, przypomnij jej!
- Dobrze przyp...- nie zdążyła dokończyć Leona.
- No, to co chciałaś?- spytała ciocia z nadzieją w głosie.
- Chciałam się spytać, czy ten wyjazd na ferie nadal aktualny, bo Julek i Olek mają przyjechać...
- E, nie martw się nimi. Oni cię bardzo lubią! Juluś mi mówił, że z modeliny zrobiłaś mu autko i on caaaały czas się nim bawi. Oluś kiedyś do mnie z gitarą przyszedł i zagrał mi ,,Sto lat'',a słowa brzmiały ,,Leonka, Leosia niech żyje Leonkaaa, niech żyje naaam''- w tym momencie ciocia przetarła ręką wilgotne ze wzruszenia oczy- Przyjeżdżaj kiedy tylko chcesz, kochana! Dobieranego ci wokół główki zrobię, bo już ten kurs fryzjerski ukończyłam! Certyfikat wisi u mnie w kuchni, na ścianie i kto przychodzi widzi, że ma do czynienia, nie z jakąś tam kurą domową, tylko kobietą zawodowo czeszącą!
- To super! Ciociu ja muszę kończyć. Pozdrów wszystkich.
- Dobrze, dobrze. Ty też pozdrów. Do usłyszenia!
- Pa!
Leona odłożyła słuchawkę i wyjrzała przez okno. Chociaż jest grudzień, w Poznaniu nie ma ani grama śniegu! A u cioci (z tego co mówił wujaszek) śniegu po pas! To takie nie fair!
Nagle uwagę Leony przyciągnęli dwaj mężczyźni, ubrani jak na zimę stulecia, tzn. w czapki-uszatki, wełniane szale, puchowe kurtki, rękawiczki, ortalionowe spodnie i wysokie śniegowce. Haha! Ciekawe gdzie idą, przecież są święta, wszystkie sklepy nieczynne, no może znajdzie się kilka wyjątków, ale jest ich bardzo mało. Hmm... wykłócają się o ... jaszczurkę?! Ich rozmowa robi się coraz bardziej wciągająca. Swoją drogą Leona właśnie na święta miała dostać od dziadka zoologa jaszczurkę...I to na dodatek sprowadzaną aż z Rzeszowa! Ups... obserwatorka chyba została nakryta... Dwaj faceci wzdrygnęli się, po czym poszli w kierunku lasu. I przepadło. Jest już godzina 16, więc rodzice lada moment będą. I znowu zacznie się posłuszne, pełne zakazów i nakazów życie 15- letniej Leony. Dobrze, że blisko są chociaż dziadkowie.
Nagle zabrzęczał dzwonek do drzwi. Leona poszła otworzyć.
- Leona! Spotkałam twoją panią od matematyki. Powiedziała mi, że się strasznie pogorszyłaś! Kiedyś same piątki, a teraz?! Tróje, czasem jakaś czwórka ci wpadnie. Co się z tobą dzieje?! Jesteśmy z tatą zaniepokojeni!!!- krzyknęła zdenerwowana mama.
- Mamo, święta są, daj mi spokój. To ta baba się na mnie uwzięła! Teraz jeśli z kartkówki masz 7 punktów na 11 dostajesz tróję! A z testu...
- No właśnie, co z testu?!
- ....jeśli z testu masz 13 punktów na 20 o tróji nawet pomarzyć nie możesz!
- To jest normalna skala oceniania! Albo mi się przez ten czas polepszysz, albo cię nie puszczę do ciotki na ferie. Zrozumiałaś? I przy okazji kupiliśmy ci z tatą taki zbiór zadań z matematyki, wasza pani go poleciła i widziałam nawet, że mama Alka go też kupowała! Czyli nie tylko ty masz problemy z matematyką. Masz. I dzisiaj chcę zobaczyć minimum 5 stron zadań zrobionych! No, idź już do pokoju.- Leona posłusznie weszła to swojego pokoju na poddaszu po czym otworzyła książkę i zamarła. Polecenia były pisana czcionką mniejszą od maku, więc zadań na 1 stronie było aż 15! Więc jak tu zrobić 5 stron!? Mama przesadza. Ewidentnie przesadza i tak być nie może....!
- Halo?- odezwał się w słuchawce zawadiacki głos cioci.
- Dzień dobry ciociu...- odezwała się cichutko Leona
- O! Leoncia. I co? Mama wypróbowała tą farbę co jej ostatnio dałam? Ach, ten kolor!
- Eee nie wiem... Chyba jeszcze nie.
- Jak to nie? Taki ładny miedziany kolor! Pewnie mamusia zapomniała, to pamiętaj, przypomnij jej!
- Dobrze przyp...- nie zdążyła dokończyć Leona.
- No, to co chciałaś?- spytała ciocia z nadzieją w głosie.
- Chciałam się spytać, czy ten wyjazd na ferie nadal aktualny, bo Julek i Olek mają przyjechać...
- E, nie martw się nimi. Oni cię bardzo lubią! Juluś mi mówił, że z modeliny zrobiłaś mu autko i on caaaały czas się nim bawi. Oluś kiedyś do mnie z gitarą przyszedł i zagrał mi ,,Sto lat'',a słowa brzmiały ,,Leonka, Leosia niech żyje Leonkaaa, niech żyje naaam''- w tym momencie ciocia przetarła ręką wilgotne ze wzruszenia oczy- Przyjeżdżaj kiedy tylko chcesz, kochana! Dobieranego ci wokół główki zrobię, bo już ten kurs fryzjerski ukończyłam! Certyfikat wisi u mnie w kuchni, na ścianie i kto przychodzi widzi, że ma do czynienia, nie z jakąś tam kurą domową, tylko kobietą zawodowo czeszącą!
- To super! Ciociu ja muszę kończyć. Pozdrów wszystkich.
- Dobrze, dobrze. Ty też pozdrów. Do usłyszenia!
- Pa!
Leona odłożyła słuchawkę i wyjrzała przez okno. Chociaż jest grudzień, w Poznaniu nie ma ani grama śniegu! A u cioci (z tego co mówił wujaszek) śniegu po pas! To takie nie fair!
Nagle uwagę Leony przyciągnęli dwaj mężczyźni, ubrani jak na zimę stulecia, tzn. w czapki-uszatki, wełniane szale, puchowe kurtki, rękawiczki, ortalionowe spodnie i wysokie śniegowce. Haha! Ciekawe gdzie idą, przecież są święta, wszystkie sklepy nieczynne, no może znajdzie się kilka wyjątków, ale jest ich bardzo mało. Hmm... wykłócają się o ... jaszczurkę?! Ich rozmowa robi się coraz bardziej wciągająca. Swoją drogą Leona właśnie na święta miała dostać od dziadka zoologa jaszczurkę...I to na dodatek sprowadzaną aż z Rzeszowa! Ups... obserwatorka chyba została nakryta... Dwaj faceci wzdrygnęli się, po czym poszli w kierunku lasu. I przepadło. Jest już godzina 16, więc rodzice lada moment będą. I znowu zacznie się posłuszne, pełne zakazów i nakazów życie 15- letniej Leony. Dobrze, że blisko są chociaż dziadkowie.
Nagle zabrzęczał dzwonek do drzwi. Leona poszła otworzyć.
- Leona! Spotkałam twoją panią od matematyki. Powiedziała mi, że się strasznie pogorszyłaś! Kiedyś same piątki, a teraz?! Tróje, czasem jakaś czwórka ci wpadnie. Co się z tobą dzieje?! Jesteśmy z tatą zaniepokojeni!!!- krzyknęła zdenerwowana mama.
- Mamo, święta są, daj mi spokój. To ta baba się na mnie uwzięła! Teraz jeśli z kartkówki masz 7 punktów na 11 dostajesz tróję! A z testu...
- No właśnie, co z testu?!
- ....jeśli z testu masz 13 punktów na 20 o tróji nawet pomarzyć nie możesz!
- To jest normalna skala oceniania! Albo mi się przez ten czas polepszysz, albo cię nie puszczę do ciotki na ferie. Zrozumiałaś? I przy okazji kupiliśmy ci z tatą taki zbiór zadań z matematyki, wasza pani go poleciła i widziałam nawet, że mama Alka go też kupowała! Czyli nie tylko ty masz problemy z matematyką. Masz. I dzisiaj chcę zobaczyć minimum 5 stron zadań zrobionych! No, idź już do pokoju.- Leona posłusznie weszła to swojego pokoju na poddaszu po czym otworzyła książkę i zamarła. Polecenia były pisana czcionką mniejszą od maku, więc zadań na 1 stronie było aż 15! Więc jak tu zrobić 5 stron!? Mama przesadza. Ewidentnie przesadza i tak być nie może....!
Bardzo ciekawie piszesz :)
OdpowiedzUsuńzapraszam http://queen-of-books.blogspot.com/ ---> recenzje książek http://adres-mojego-bloga.blogspot.com/ ---> o wszystkim, głównie o moim życiu i takie tam
Okej, mogę zajrzeć.
Usuńślicznie, ślicznie, ale czy ty przypadkiem nie masz zamiaru jej wydać? W przyszłości by się przydało...
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz. Mi osobiście bardzo się podoba. przeczytałam dopiero fragment, ale już zabieram się do dalszej lektury :) Oczywiście obserwuję, a przy okazji skromnie zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://blog-panny-k.blogspot.com/, bo tez piszę opowiadanie, ale moje nie dorównuje twojemu.
Panna K
Sama piszę i jak dla mnie to rewelacja! Zgadzam się z resztą : Powinnaś wydać. ;) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuń