10 marca 2013

Rozdział 16 /cz.I/

          O godzinie 13 cała grupa znalazła się na brytyjskim lądzie. Dla Leony szokiem był otaczający ją z wszystkich stron język angielski- ludzie mówili tu tak szybko i z tak 'miękkim' akcentem, że dla Polaka był to wstrząs. Jednak Alek jakoś specjalnie się nie 'wstrząsnął'. Być może dlatego, że co wakacje przyjeżdżał tu do swojego wujka.
Pani Ludwik zebrał i przeliczył uczniów, czy nikogo nie brakuje. Okazało się, że każdy jest, więc można było spokojnie wsiąść do autokaru i pojechać już pod sam hotel.
Po zajęciu miejsca, Leona nie mogła oderwać oczu od otaczających ją widoków. Wszystko inne, takie... 'nie-polskie'. Nawet śnieg jest inny; może bardziej przybrudzony? Hm... Być może...
          Po niecałej godzinie, autokar z piskiem opon zatrzymał się na hotelowym parkingu. Był on bardzo przestronny, przez co każdy kierowca miał tzw. swobodę parkowania.
Wokół hotelu rosły średniej wielkości drzewka, pokryte puszystym śniegiem. Na niektórych widać było mieniące się, złote lampki. Jeśli chodzi o sam hotel, to był on wykonany z porządnej, czerwonej cegły, okna w nim były wysokie na dwa metry (jak w starych, polskich kamienicach), a drzwi wejściowe przypominały bramy kościoła. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko prezentowało się bardzo należycie.
Przed budynkiem stało kilka ławek. Na jednej z nich siedziała kobieta w czarnym płaszczu i przeciwsłonecznych ray-banach. Jakieś 4-5 metrów za nią stał wysoki, łysy mężczyzna w garniturze o bardzo wyraźnych rysach twarzy. Jego spojrzenie było nieobecne i trochę nawet przyprawiające o lęk.  Był on bardzo podobny do polskiego aktora-Janusza Chabiora (czyli Leona Berger z ,,Komisarza Alexa :D)
Kobietą, okazała się być Karolina- starsza siostra Leony, pielęgniarka, a mężczyzną był wujek chrzestny Alka.
- Leosia!- zawołała Karolina, stając na palcach, by pośród tłumu została zauważona.- Hej, słyszysz mnie!?- pielęgniarka krzyknęła tak głośno, że dopiero wysiadająca z autokaru Leona dostrzegła ją, po czym odruchowo do niej pomachała.
Kiedy wszyscy znaleźli się przed wejściem do hotelu, nauczycielka oznajmiła, że jak ktoś się będzie źle zachowywać, to odeśle to Polski, (taa, na pewno...) a rodziców zaprosi na specjalną rozmowę w towarzystwie p. pedagog, p. psycholog oraz pana dyrektora. Oczywiście nikt z uczniów jej w tę bajeczkę nie uwierzył.
- Leona, za chwilkę przedstawię się tej waszej  nauczycielce (tak na wszelki wypadek, wiesz przecież jacy opiekunowie wycieczek muszą być ostrożni...) i jak się rozpakujesz, to proszę, przyjdź tu do mnie na chwilkę, okej? Będę czekać, o tam, na ławeczce.
- Dobrze.- mówiąc to Leona zaprowadziła Karolinę do pani Lisowskiej. Ta przedstawiła się, powiedziała, że jest siostrą Leony i żeby nie było żadnych wątpliwości pokazała swój dowód. Nauczycielka skinęła głową, po czym oznajmiła, że Leona (po rozpakowaniu się) oczywiście może przyjść przywitać się z siostrą.
          W hallu hotelu unosił się zapach świeżości i nowości. Zresztą nie tylko w hallu. W całym hotelu czuć było ten zapach. Z początku wydawał się on nawet przyjemny, lecz na dłuższą metę stawał się coraz bardziej nie do zniesienia.
Po zameldowaniu w recepcji p. Lisowska z koleżankami porozdzielały uczniów do odpowiednich pokojów. Leonie trafił się pokój z numerem 138; znajdował się on na 3 piętrze, więc by się do niego dostać, trzeba było wchodzić po schodach (tu nadmienię, że nie było windy).
Leona jako pierwsza weszła do pokoju. Był on pomalowany na biało; tego samego koloru były też zasłony i numerek na drzwiach. Jeśli chodzi o meble znajdujące się w nim, to nie robiły one furory. Łóżka wyglądem przypominały łóżka więzienne, gdyż były wykonane z... metalu! Jedyne co je zdobiło to śnieżnobiałe materace, pościele i poduszki. Szafy wykonane były z czegoś drewno-podobnego pomalowanego na czarno.
          Zaraz po Leonie, do pokoju wpadła dziewczyna w krótkich, kręconych, kremowych włosach. Ubrana była ona w długą do kostek spódnicę w kolorze ziemi i rozpinany, turkusowy sweterek.
- Hej.-powiedziała do Leony. W odpowiedzi usłyszała to samo. Z tego co o sobie powiedziała, wynikało, że ma na imię Olga. Później, przyszły dwie dziewczyny, ubrane prawie tak samo. Obydwie miały długie, proste włosy, spięte w gładki, wysoki kucyk. Jedna z nich miała na imię Gosia, a druga Mańka (Marysia).

Oto zdjęcia, które najbardziej mi przypominały pokoje i hotel opisane w powyższym tekście.
Hotel (spróbujcie sobie jeszcze wyobrazić przed nim parking i będzie tak jak chcę)




Pokoje








____________________________
Sorki, że ten rozdział taki troszeczkę nie dopracowany, ale pisałam go w pośpiechu w drodze na  lotnisko, bo jechaliśmy z rodziną odebrać moją chrzestną ;* Ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. Pozdrawiam gorąco!








4 komentarze:

  1. Oczywiście jak zawsze super. Proszę cię żeby nigdy nie znudziło ci się prowadzenie tego blooga chyba bym nie przeżyła, gdybyś go nagle urwała.
    Pozdrawiam twoja największa fanka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. superr blog....uwielbiam go i zapraszam do mnie supcio-kawaly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))