27 marca 2013

Rozdział 18 /cz.I/

          Po kilkunastominutowej przerwie nadeszła pora na niechciane przez nikogo (no może z wyjątkiem nauczycielek) lekcje. Każdy miał na nie wziąć ze sobą gruby zeszyt i długopis, o dziwo nic więcej. Sala w której miały się odbywać zajęcia, znajdowała się na najwyższej kondygnacji hotelu i służyła do wykładów dawanych m.in. przez przyjeżdżających tu 'inteligentów'. Była ona pomalowana na jasny, trudny do określenie kolor; widok z okien ukazywał wielki, cały pokryty śniegiem park w którym roiło się od ludzi- widocznie lubili do niego przychodzić. Na przedzie sali stało potężne, bukowe biurko, na którym stała typowa dla takich miejsc zielona lampka. Jeśli chodzi o ławki, to były ona porozmieszczane w równych odstępach, wyglądających jakby były odmierzane centymetrem krawieckim. W kątach pomieszczenia stały etażerki powypełniane po brzegi różnymi różnościami, które z nauką raczej nie miały nic wspólnego... Ale cóż; przynajmniej trochę ozdabiały to puste, nieco szpitalne, lecz utrzymane w dobrym stylu wnętrze.
            O godzinie 11 sala lekcyjna była już pełna rozwrzeszczanych i jakby wciąż rozespanych uczniów. Nikomu z nich nie chciało się uczyć, tym bardziej Leonie.
Dziewczyna zajęła miejsce w ostatniej ławce przy oknie, gdyż tylko tam miała okazję siedzieć z wyciągniętymi naprzód nagami i to bez interwencji nauczyciela. Olga natomiast została poproszona przez panią Lisowską do asystowania jej podczas zajęć. Zdziwiona tym faktem dziewczyna popatrzyła się przez chwilę na nauczycielkę, po czym dostawiła sobie do biurka krzesełko. Jeśli chodzi o Alka to usiadł sobie niedaleko Leony, przy wypchanej różnymi bibelotami etażerce.
Lekcja się rozpoczęła.
Pani Lisowska usiadła sobie na biurku (jak to w zwyczaju mają nauczyciele) po czym chwyciła dziennik niczym paletę do mieszania farb i zaczęła wyczytywać kolejno nazwiska (a było ich 45...). Okazało się, że nikogo nie brakuje, no bo jakby mogło kogoś brakować, skoro wszyscy znajdują się w jednym budynku?...
          Pierwsza lekcja była pomieszaniem matematyki z fizyką. Leona nic z tego nie rozumiała. Matma i fizyka to dwa przedmioty, których nienawidziła, a zresztą, kto je lubi? Lisowska gadała, dyktowała (oczywiście Leona nic nie zapisywała) i od czasu do czasu prosiła Olgę o rozdanie jakichś niedokserowanych świstków papieru. Alek również nie uważał. Zajęty był bodajże rysowaniem, tak to mniej więcej wyglądało. Głowę miał przechyloną w bok i mrużył oczy, jak to się robi dla uzyskania lepszego efektu. Leona popatrzyła się na niego unosząc brwi, po czym spytała:
- Ej, ty rysujesz?- w tym momencie Alek otrząsnął się i natychmiast schował notes do kieszeni.
- Ja? Nie.- odparł sucho, kryjąc głowę w książce.
- Aha, już ci wierzę. Wszystko widziałam. Rysowałeś!
- Więc po co się mnie pytasz, skoro wszystko widziałaś?- odburknął Alek, stopując zaskoczoną dziewczynę.
- To chociaż pokaż, mądralo cholerna coś tam wymalował...-parsknęła z oburzeniem Leona.
- Mądralo? Cholerna?- spytał ironicznie Alek.
- Nie chwytaj mnie za słowa! Pokazuj coś tam nabazgrolił.
- Ciszej, ciszej, Lisowska cię usłyszy. A obrazka nie pokażę!
- Bo pewnie brzydki... Ale ja i tak chcę zobaczyć!!!- w tym momencie pani popatrzyła się na Leonę wzrokiem, którym mógłby zabić niejednego, złego człowieka.
- Leona, chcesz się zamienić ze mną miejscem?!
- Stara, nauczycielska gadka...-pomyślał sobie Alek, kręcąc z przekąsem głową.
- Nie, bo przeze mnie pani straciłaby pracę. Juuuż będę cicho; proszę sobie nie przeszkadzać i kontynuować lekcję.- tąż dyplomatyczną odpowiedzią Leona oszołomiła nauczycielkę, na co ta odparła:
- I bardzo słusznie. Tymczasem wróćmy do naszych pierwiastków...
          Gdy ta całogodzinna i potwornie nudna lekcja się skończyła, Leona odetchnęła z ulgą. Co prawda, jej zeszyt świecił pustkami w porównaniu do zeszytu Olgi, ale dziewczyna się tym w ogóle nie przejęła. Bardziej interesował ją notes Alka, a dokładnie jeden jego rysunek. Z całej siły pragnęła go zobaczyć! A to, że z natury była bardzo ciekawska, podważało ten fakt jeszcze bardziej. Dziewczyna postanowiła, że zdobędzie ten notes na 'swój urok osobisty'. Jak sobie obiecała, tak też zrobiła. Już chwilę później stała przed pokojem w którym mieszkał tymczasowo Alek. Dziewczyna zapukała do drzwi, po czym wtargnęła do środka, nie pytając nikogo o zdanie. Zaskoczeni chłopcy popatrzyli się na nią kwaśną miną po czym chórem orzekli, żeby stąd wypieprzała. Oczywiście ona tego nie zrobiła. Rozejrzała się po wnętrzu, po czym chyłkiem rzuciła trzymaną w ręce chustę na leżący na stoliku notes Alka.
- Doobra! Już się stąd zbieram, po prostu pomyliłam pokoje, pajace! Siema.- mówiąc to, dziewczyna chwyciła chustę wraz z notesem i wybiegła z pokoju. Uśmiechając się, pomknęła do toalety- jedynego miejsca, w którym nikt jej nie zobaczy.
Gdy tylko przeszła przez długi korytarz i zamknęła się na klucz w wąskiej na metr toalecie wyjęła spod chusty Alkowy notatnik. Jego okładka była tak zwykła, że zwyklejszej już mieć nie można było. Jeśli chodzi o zawartość, była ona o niebo ciekawsza. Jakieś kilkanaście stron zapisanych było graficznym pismem Alka, ale Leona ich nie przeczytała- po prostu jej się nie chciało. Nagle dziewczyna natrafiła na rysunki, czyli coś, czego właśnie szukała. Gdy tylko zobaczyła pierwszy z nich, szczęka jej opadła. Obrazek był oszołamiająco realistyczny i namalowany sprawną, pewną ręką. Następne, były równie piękne jak poprzednie. Dla łatwiejszego wyobrażenia sobie tych dzieł, pod spodem zamieszczam coś do nich podobnego:
malchance







YourMorphine





SadPanda











Leonę zdziwiło to, że każdy obrazek przedstawiał przedstawicielkę płci żeńskiej, a nie męskiej. Może i lepiej, że chłopak rysuje dziewczyny, przynajmniej wiadomo, że nie gej...








___________________________________________
Paluszki wciąż mnie bolą, ale na szczęście okutane są ze wszystkich stron szynami i bandażem, więc jak piszę, to aż tak bardzo nie cierpię ;-) Jakoś wymęczyłam ten rozdział, mam nadzieję, że się spodoba. A pod spodem moje ćwiczenia w pisaniu z wybitymi palcami ;-D:


 I życzenia ode mnie..... :)





Pa pa! ;)

2 komentarze:

  1. Super rozdział. Fajne masz pismo te zawijasy przy literce a są fajne.
    Niech zające i barany,
    pospełniają Twoje plany,
    porzuć wszystkie rozterki,
    bo to czas wielkiej wyżerki,
    ponadto Świąt w szczęście owocnych,
    życzy króliczek Wielkanocny ( to ja )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))