20 marca 2013

Rozdział 17 /cz.II/


          Tymczasem w hotelu Leona próbowała usnąć. Co prawda o godzinie 22 leżała już w łóżku pod kołdrą, czytając książkę, lecz do tej pory jeszcze nie udało jej się zasnąć, a nadmienię, że była godzina 7. Gosia, Mania i Olga już od dawna słodko spały, od czasu do czasu pochrapując. Olga spała snem niespokojnym- co chwila przewracała się z boku na bok, rozgrzebywała kołdrę i nerwowo kręciła głową pełną kremowych, krótkich loczków. Leona współczuła jej, że się tak męczy, choć zresztą sama nie miała lepiej: od jakichś 9 godzin robiła to samo co jej koleżanka, z tą różnicą, że nie spała. No może kilka razy udało jej się zdrzemnąć, ale nie na długo. Leona wiedziała, że już nie uśnie, więc wstała z łóżka i udała się w stronę okna; usiadła na szerokim parapecie i nagle dostrzegła jakieś dwie postacie, najprawdopodobniej byli to mężczyźni: (dziewczyna rozpoznała to po charakterystycznym kroku) obydwoje bardzo wysocy (pierwszy mógł mieć metr osiemdziesiąt wzrostu, a drugi prawie dwa). Gdy tylko zbliżyli się bardziej do budynku hotelu, Leona rozpoznała ich po twarzach- ten niższy to był Alek, a ten wyższy to facet, który siedział na ławeczce obok jej siostry, gdy tu przyjechała. Z początku dziewczyna zdziwiła się, co robią w taki mróz i to tak wcześnie rano na dworze, lecz potem przypomniały jej się słowa Alka, mówiące o tym, po co tu przyjechał. Pewnie ten wyższy facet w czarnym płaszczu, to jego wujek, o którym tyle jej mówił. Twarz jego była niezbyt sympatyczna, chociaż jakby jej się dłużej przyjrzeć, wyglądałby całkiem miło. Alek stał z wujkiem jeszcze chwilę przed hotelem, a potem razem poszli w stronę ulicy leżącej na wschód od dużego parkingu: Alek krokiem długim i sprężystym, natomiast jego wuj krokiem spokojnym i dystyngowanym.
Szczerze mówiąc, Leona bardzo chciałaby tam z nimi pójść. Nieważne gdzie, jak i kiedy. Po prostu chciałaby i koniec. Chociaż była ona dziewczyną nieśmiałą, chowającą się przed przygodami, teraz doznała ogromnej ochoty wyjścia na dwór i 'powęszenia' po okolicy razem z Alkiem i jego wujkiem. Jak też jej się zachciało, tak też postanowiła zrobić. Sprawnie zeskoczyła z parapetu, wyciągnęła ze swojej części szafy pierwsze-lepsze napotkane przez nią ubrania, założyła je i już miała wychodzić, gdy nagle usłyszała głos dotychczas śpiącej Olgi.
- Hej, gdzie tak wcześnie idziesz?- spytała zaspanym głosem Olga.
- Ja... nigdzie... to znaczy do toalety...- odpowiedziała jej niepewnie Leona.
- Nie ściemniaj. Idziesz do tego Alka i jego... e... dobra, kogoś tam z rodziny, nieprawdaż?
- Skądże! W taki mróz i w taką ciemność???
- Dlaczego nie? Leona, mnie nie oszukasz, widziałam jak wstałaś z łóżka i patrzyłaś na Alka i ... kogoś tam z rodziny. A w twoich oczach dostrzegłam niepohamowaną chęć spotkania się z nimi.- rzekła Olga, teraz już głosem całkowicie przytomnym i 'wybudzonym'.
- Dobra! Tak, chciałam wyjść na dwór i? Co w tym złego, hę?
- Nie wyjdziesz tak łatwo, oj nie. Przy wyjściu z hotelu są kamery. I najprawdopodobniej stróże. Ciężko by było niepostrzeżenie obok nich przejść...
- To jak mam wyjść?!
- Nijak. Nie da się. Kropka.
- Ale Alek jakoś wyszedł!
- Pewnie przez okno w kiblu, tam przynajmniej nie ma kamer.
- To też tak wyjdę, cóż za problem!
- Skoro tak ci zależy... Ach, właśnie- nie wiesz dokąd oni poszli. Wg mnie najlepszym rozwiązaniem w tej sprawie będzie spytanie się Alka (np. przy śniadaniu, jak już oczywiście wróci) o to, czy byś mogła z nim pójść do... och! Gdziekolwiek to jest! Ale jutro! W dzień! NIE DZISIAJ, BŁAGAM,
NIE    D Z I S I A J!- mówiąc to, Olga popadła w histerię, zaczęła płakać, ale na tyle cicho, by nie obudzić współlokatorek.
- Ej, Olga? Co ci? Czemu płaczesz?- spytała zatroskana Leona.
- Ja po prostu nie chcę tu zostać sama, NIE CHCĘ!-chlipała do bluzki Leony rozhisteryzowana Olga-  Jak jestem sama, bez żadnej, znanej i lubianej przeze mnie osoby, potwornie się boję! Sama nie wiem czego, po prostu panicznie się boję, ogarnia mnie lęk przed całym otaczającym nas światem!
- Ale... skąd ci się to bierze?- spytała Leona, mówiąc sobie w myślach, że ,,to pewnie na tle depresyjnym''.
- Nie wiem, no cholerna nie wiem! Jakbym wiedziała, to bym nie robiła tego całego cyrku!
- Dobrze to zostanę; tylko już nie płacz, proszę, bo zaraz i ja się rozpłaczę.- dla poprawienia humoru koleżance, Leona uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Wiesz co, lubię cię!- w tym momencie Olga przytuliła się do dość zszokowanej tym faktem Leony.
          Do godziny 10 (czyli aż do śniadania) dziewczyny rozmawiały o wszystkim, o czym się tylko dało: o szkole, rodzinie, o sobie itd. Od ich coraz głośniejszego gadania obudziła się Mania (o, zrymowało się!). Ofukała Leonę i Olgę, że ją obudziły po czym wyjęła z szafy swoje ubrania i poczłapała do łazienki. Jakieś 15 minut później obudziła się Gosia, pytając się, gdzie Mania, na co uzyskała odpowiedź, że w łazience.





______________________________
Czytasz=Komentujesz
Każdy komentarz, to dla mnie wielka motywacja do pisania *.*
Och, jutro pierwszy dzień wiosny! Jak fajnie! Szkoda tylko, że u mnie nie widać tego za oknem... Wszędzie śnieg i błoto -.-






 






2 komentarze:

  1. Przeczytałam i skomentowałam A już myślałam, że Leona pójdzie za nimi a tu taki zwrot akcji :) super, że rozdziały są takie długie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))