2 marca 2013

Rozdział 12

             15 minut później, autokar zatrzymał się na stacji benzynowej. Była ona oddalona od głównej drogi o jakieś pół kilometra. Stacja nie przyciągała do siebie wyglądem- miała odrapane, niechlujnie pomalowane ściany, 4 dystrybutory, z czego 2 były zepsute oraz niedomykające się drzwi przy których stało coś, (chyba był to bóbr, sztuczny oczywiście) co przy wejściu do środka dziwnie gwizdało.
Najpierw z pojazdu wysiadła nauczycielka, poganiając wlekącą się za nią ''resztę''. Gdy autokar był już pusty, kierowca (dla przypomnienia p. Ludwik) zamknął drzwi i poszedł do baru napić się kawy. Tak samo zrobiła nauczycielka (p. Lisowska), zostawiając pod opieką trzech jej koleżanek z pracy całą bandę dzieciako-młodzieży. Większość z nich poszła sprawdzić, co oferują w prymitywnym barze, (okazało się, że menu tego miejsca jest tak skromne, jak jego wygląd...) po czym natychmiast z niego wyszła; być może z tego względu, że lokal śmierdział dymem papierosowym. Pani Lisowskiej najwidoczniej to nie przeszkadzało, gdyż w spokoju, z namaszczeniem popijała kawę, słuchając przedziwnych opowieści pana Ludwika z podróży do Rosji.
W tym czasie Leona postanowiła spytać się Alka, o tą całą sprawę ze śmiercią Honoraty. Wiedziała, że nie był to najlepszy moment, lecz nie mogła go o to wypytać w autokarze, gdyż na pewno ktoś by ich podsłuchał.
Alek siedział na krawężniku z wyprostowanymi nogami i patrzył się w niebo. Nie zauważył Leony idącej do niego od tyłu.
- Heej!- zaświergotała dziewczyna.
- Boże, ale mnie wystraszyłaś!- powiedział zdziwiony obecnością Leony Alek.
- Sorki, sorki, sorki! Nie chciałam! Ja mam tylko takie jedno (krótkie i proste oczywiście) pytanko...
- Jakie?- spytał Alek, robiąc duże oczy i pochylając głowę w bok (robił tak zawsze, gdy wiedział, że ktoś patrzy mu prosto w oczy).
- Wiem, że jak się ciebie o to spytam, to uznasz, że jestem okropną podsłuchiwaczką oraz że mieszam się w nie swoje sprawy, ale... ciekawość to moja główna cecha, która zajmuje najwięcej miejsca w moim skąpym móżdżku...
- Dobra, pytaj, bo ja też jestem ciekawski i też wpycham nos w nie swoje sprawy!
- Ooo.- zdziwiła się tym faktem Leona- Okej. Z góry przepraszam, jeśli powiem coś nietaktownego. Dzisiaj w autokarze strasznie mi się nudziło, a takie dwie dziewczyny siedzące za nami zaczęły strasznie głośno gadać, więc przysłuchałam się ich rozmowie. Rozmawiały o jakiejś dziewczynie, która popełniła samobójstwo...
- A na imię jej było Honorata?
- Nie wiem.- Alek przyjrzał jej się wtedy dokładnie, a ona się zarumieniła- No okej. Tak. Miała na imię Honorata. Usłyszałam, że wpadła celowo pod auto, ale ty w to nie wierzysz i sądzisz, że to mafia ją specjalnie rozjechała  i dlatego namówiłeś starych na ten cały wyjazd do Londynu, bo wiesz, że w Londynie właśnie, mafia ma swą siedzibę.- ostatnie zdanie Leona wypowiedziała tak szybko, że niemal dławiła się swoją śliną.- No. To tyle.
- Powiedziałaś prawdę, ale wydawało mi się, że chcesz się mnie o coś spytać, nieprawdaż?
- Ach, tak. Chciałam się spytać czy to prawda, bo wiesz, mafia to nie są osiedlowe bandziory, które mażą po murach sprejami. Mafia, to źli ludzie, zdolni do najgorszych czynów, o których warto nawet nie myśleć...
- Wiem o tym i dlatego właśnie nie planuję się zbytnio angażować; chcę się jedynie rozejrzeć po tej gorszej stronie świata.
- Ach. Yymm.... czyli?
- Mój wuj chrzestny mieszka w Londynie. Przyjeżdżam do niego na całe wakacje i to co roku, więc dobrze znam Londyn. Wujek pokazał mi miejsca, w których nie warto przebywać. Wskazał mi też ludzi, którzy najprawdopodobniej należą do mafii lub mają nieczyste sumienie. Uwierz, nie rozpoznałabyś ich w tłumie. To zwykli ludzi, nie wyróżniający się niczym, którzy zrobią wszystko dla kasy. Mój wujek pracuje w prosektorium, (eech, nieprzyjazne miejsce...) zna się na kryminalistach. Opowiedziałem mu więc moje spekulacje i powiedział, że jak przyjadę do Londynu to spróbujemy razem powęszyć w tej sprawie. Jak chcesz, możesz nam towarzyszyć.
- Ooo... nie wiem czy to taki dobry pomysł... Może moja siostra by chciała. Jest pielęgniarką, mogła by się przydać...- mówiąc to, Leona wyobraziła sobie leżącego w krwi Alka, który syczy z bólu, a dwaj osiłkowie kopią go w żebra. Ugh, widok paskudny i przerażający.
- Super. Więc mam już badacza zwłok współpracującego z policją i pielęgniarkę. Tylko, czy twoja siostra się zgodzi...
- Zgodzi się, zgodzi. Ona lubi adrenalinę. Lubi wywijać się śmierci z rąk. Cóż poradzić, taka już jest.
- To świetnie. A ty na pewno nie chcesz ,,powęszyć'' z nami?
- Hmm... ja jestem boi-dupa. Nie nadaję się. Wystarczy, że zobaczę, jakiegoś łysego i wytatuowanego faceta, to już wieję.
- Mogłabyś się przydać. Wyczuwasz  prawdopodobnych bandytów- mówiąc to, Alek uśmiechnął się.
- Skoro tak mówisz, to zgoda.
           Po 30 minutowej przerwie z baru wyszli pan Ludwik oraz nauczycielka. Rozmawiali w najlepsze (nadal o wyprawie kierowcy do Rosji) po czym p. Lisowska zrobiła zbiórkę, a pan Ludwik zaczął uruchamiać pojazd. Liczba uczniów się zgadzała, nie było żadnych komplikacji związanych ze zgubieniem czegoś, więc wszyscy sprawnie wsiedli do autokaru i ruszyli.



_________________________
No. Nareszcie napisałam coś lepszego. Pozdrawiam cieplutko!
Lika ♥

4 komentarze:

  1. Ja kocham twojego blooga wchodzę codziennie żeby zobaczyć czy coś napisałaś i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów, bo akcja się rozkręca musisz koniecznie pisać częściej <3333. Też mam blooga jak masz ochotę możesz wpaść :) http://wszystkoinic00.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie posty są świetne! Cóż mogę powiedzieć...? I LOVE YOU!!!
    Angel

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!/ Thank you!
Jeśli piszesz z konta 'Anonimowy' imieniem lub nickiem- będzie mi łatwiej odpisać ;))